Współczuję Ci, że masz krzywy nos...


Współczuję Ci, że jesteś taki niski. 
Współczuję Ci, że mieszkasz w Polsce. 
Współczuję Ci, że jesteś chłopakiem. 
Współczuję Ci, że jesteś kobietą. 
Współczuję Ci, że masz brata.
Co czujecie, gdy to czytacie?
Współczucie niby takie ludzkie, ale czy jest pozytywne czy raczej negatywnym stanem?
Dlaczego ludzie współczują? Czy nie lepiej widzieć te lepsze strony życia? Trzeba współczuć? 
Do czego doprowadza nas współczucie. Do smutku, zadumania, a nawet łez. 
Współczujemy, bo chcemy wyrazić drugiej osobie jak bardzo ją wspieramy, a tak naprawdę wywołujemy odwrotny efekt. Można powiedzieć, że efekty uboczne współczucia występują zawsze. Jest to, więc lek, którego lepiej nie stosować.
Wg słownikaWspółczucie – stan emocjonalny, w którym jeden człowiek solidaryzuje się z inną osobą, współodczuwa. Może mieć to związek z przeżywanym przez nią cierpieniem czy wyrażaniem głębokiego ubolewania, okazywanego komuś nieszczęśliwemu. 
Współczucie w tym kontekście jest rodzajem niesienia pomocy emocjonalnej.
No dobra bywają takie chwile w życiu, kiedy oczekujemy współczucia…Np. śmierć bliskiej osoby. Jest nam źle i smutno i chcemy, aby ludzie się z nami w smutku jednoczyli.  Ale co się stanie, gdy po kilku latach tej samej osoby zaczniemy współczuć z powodu śmierci ów bliskiej osoby? Mimo iż minutę wcześniej czuła się szczęśliwa, uświadomi sobie, że powinna czuć smutek? A po co?  Co to da? Do czego doprowadzi? Stany depresyjne…, Co najmniej…
Mateuszek urodził się z rozszczepem kręgosłupa i nie chodzi. Ma super wózek, jest mega samodzielny i dzięki samozaparciu i wielu możliwościach może cieszyć się życiem. Jest, na co dzień wesołym, pogodnym chłopcem. Nie myśli o tym, że nie chodzi. Jest to jakby rzecz naturalna. 
My rodzice jesteśmy dumni z Mateuszka, cieszymy się jego radością. On nas wręcz zaraża uśmiechem. 
 Nikodem –brat- kocha braciszka ponad wszystko. W czasie zabawy nawet nie myśli o jego niepełnosprawności, traktuje go jak w pełni sprawnego brata. Jest z niego dumny i cieszy się, że ma takiego brata.I zdarzają się dni, kiedy ludzie nam współczują…
Mateuszku współczuję Ci Twojej choroby”- Matiś myśli „przecież nie jestem chory” ( w sensie, że nie kaszle i nie kicha).„Mateuszku współczuję Ci, ze nie możesz chodzić”- Matiś wpada w stan zadumania. Łamie się. Uzmysławia sobie, że nie jest do końca „normalnym”. Jest mu przykro.  Ludzie widząc to pocieszają go i efekt jest taki, że on zagłębia się w tym stanie depresyjnym.„Marzena (ja) jak ja Ci współczuję, jak Ty to wytrzymujesz, że urodziłaś chore dziecko? Jak sobie z tym radzisz?” Ponieważ jestem osobą dorosłą to potrafię już odeprzeć współczucie i nie zagłębiać się w ten stan, ale jak się trafi słabszy dzień to płaczę jak bóbr. Tylko, dlatego, że ktoś mi współczuł. Straciłam radość życia przez chwilę.
„Nikoś współczuję Ci, ze masz takiego brata”- To chyba najgorsze. Nikoś najbardziej przeżywa współczucie. On marzy o tym, aby Matiś chodził. Wie, że to nie możliwe i uczy się z tym żyć i czerpać radość z tego jak jest.
Niektórzy pytają, po co ukrywać żal? Ale my tego żalu nie ukrywamy. My go nie mamy w sobie, na co dzień. Żyjemy z radością. I potrafimy dostrzec szczęście wszędzie, właśnie dzięki Mateuszkowi! On nauczył nas cieszenia się z małych rzeczy.
Znam postawę psychologów, którzy twierdzą, że żalu nie można trzymać w sobie, trzeba go wyrzucić. A my na pewno mamy żal skoro tak reagujemy na współczucie. Otóż oświadczam wam, że nie ma ludzi bez żalu. Nie ma… 
Najważniejsze to nie dać się wciągnąć tę żółć. Którą wytwarza żal. Robić coś pozytywnego. Nakręcać się pozytywnie.Nie potrzebujemy współczucia.W jednej książce przeczytałam, że trzeba myśleć pozytywnie, bo negatywne myśli sam przychodzą i nie trzeba o nich myśleć. Tak to jest.  Także współczucie? Nie dziękuję· Podziw? Owszem, bo to nakręca pozytywnie i daje siły na więcej. Podziwiajcie, więc wszystkich i nakręcajcie ich pozytywnie· Może takie postanowienie na NOWY ROK? Świat byłby super, gdyby jeden drugiego chciał pozytywnie nakręcać JSorki za stylistykę, ale jestem ze śląska i mogę składniowo dziwnie pisaćJTak mi ostatnio ktoś zwrócił uwagę na na to. Nie piszę gwarą, ale stylistycznie po śląsku. Także się nie dziwcieJ Jakby co to DO SIEGO!

Marzycielska Poczta Odsłona II

Kochani listy z "Marzycielskiej poczty" ( https://marzycielskapoczta.pl/) wciąż napływają. A teraz z okazji Świąt Mati został zasypany listami,kartkami i podarunkami. Od tygodnia już nie otwieraliśmy nic,tylko odkładaliśmy pod choinkę pocztę. Nazbierało się tego baaardzo dużo. Teraz chyba przez m-c będziemy czytać,bo to SETKI listów i kartek i rysunków... Jestem mega w szoku takim odzewem. To bardzo miłe. Mateuszek uwielbia jak mu czytam wasze listy,także nic nie pomijamy.
Są wśród nich życzenia świąteczne,piszecie coś o sobie a także ciekawe historyjki z życia wzięte i dowcipy z których Mateuszek ma niezły ubaw. Dołączyliście także małe upominki typu ludziki z klicków lego,aż po całe zestawy lego! Szczególnie cieszą Mateuszka także samodzielnie wykonane kartki i rysunki. Nie macie pojęcia ile radości sprawiliście zarówno Mateuszkowi jak i jego braciszkowi,bo i o nim pamiętacie. Dzięki temu Nikoś nie jest zazdrosny :)
Takiego odzewu się nie spodziewaliśmy.
Nie damy rade wszystkim odpisać,ale dołożę wszelkich starań aby coś niecoś wam odpisać tu na blogu,mailowo a może nawet listownie.
Piszecie jako osoby prywatne,firmy, a także szkoły i klasy. Dziękujemy! :)


Takie fotki pocykałam dla was:)


















Pozdrowienia dla Michała ze szkoły  w Mysiadle za rozbawienie Mateuszka dowcipem o mleku i krowie:)
Pozdrowienia dla klasy 2a ze szkoły w Mysiadle!
Pozdrowienia dla Wiktora ze szkoły w Mysiadle -powodzenia w karierze piłkarskiej:)
Pozdrowienia dla Pań Agnieszki ,Joanny i Aleksandry ze szkoły w Mysiadle!
Ach i nie sposób wszystkich wymienić:)
Pozdrawiamy!




Cd. poprzedniej notatki...

Tak Kochani przy okazji Jasełek chciałam złożyć wam życzonka i w końcu ich nie napisałam...
Życzę wam więc teraz:

Aby ten Świąteczny czas był dla was czasem pełnym radości i przepełniony miłością. Aby Święta upływały wam w spokoju ducha, w spokojnym zadumaniu. Abyście potrafili sie cieszyć chwilą i szczęściem jakie was otacza. Życzę wam Świąt spędzonych w otoczeniu życzliwych ludzi. No i abyście byli w stanie przeżywać Święta z dziecięcą radością i ekscytacją,przecież w końcu jesteśmy DZIEĆMI BOŻYMI!

Wesołych Świąt!





Mój król ma nową karocę :)

Tak Kochani Król Matiś ma już nowy wózek:)

Wózek kosztował nas 8212zł
To dużo pieniążków,ale dzięki wam udało nam się zebrać ok 4 tysiące, 3 tysiące dał nam NFZ i pozostałą kwotę wykorzystałam z zasobów 1%. I tak niemożliwe stało się możliwe:)
Dziekuję wam za wsparcie. I za zrozumienie tego, że mimo iż są tańsze odpowiedniki wózków to ze względu na jak największy komfort Mateuszka zdecydowaliśmy się na ten model. Tak jak pisałam wcześniej źle dobrany wózek to tak jak źle dobrane buty dla nas. Ile można chodzić w za ciasnych i nie dopasowanych butach? Krótko... Mateuszek też musi mieć wózek robiony pod siebie. Dzięki temu będzie zachowywał pełną aktywność i prawidłową postawę ciała. 
Obiecałam i nagram porównanie poprzedniego wózka z obecnym,ale to w poźniejszym terminie,gdyż wiadomo, że musimy się dobrze zapoznać z cechami nowego wózka. Puki co Mateuszek bardzo zadowolony i już na drugi dzień chciał jechać w nim do przedszkola. A bałam się, że będzie miał problem z przesiadką. Kolor też bardzo przypadł mu do gustu "Mama jaki modny kolor",tak skomentował :) Dzieci w przedszkolu podziwiały i część nawet chciało wypróbować jazdę na nim. Matiśka więc duma rozpierała. 
Już na pierwsze wrażenie zauważyłam, że wózek jest dużo lżejszy od poprzedniego,mimo iż jest większy. A Mateuszek zauważył miękką poduszkę za plecami :)
A dlaczego Mateuszek jest nazwany dziś królem?
Bo odgrywał w tym roku rolę Króla Baltazara na Jasełkach :)
Ach jaka dumna byłam i ciężko mi było powstrzymywać wzruszenie. Jakaś taka beksa ze mnie ostatnio:P
A oto kilka fotek z jasełek:





Pięknie wyrecytował swoją rolę i zaśpiewał pastorałkę :)
W takich momentach myślę jak to możliwe, że dziecko,które diagnozowano jako "roślinkę" dziś osiąga takie sukcesy. Jak bardzo lekarze się mylą. Mój mądry Królewicz... Dobranoc:**



Matiś nie próżnuje i ciężko pracuje:)

Dziś troszkę zaległych fotek z rehabilitacji Mateuszka. Mateuszek oczywiście uśmiechnięty bo ćwiczy z ulubioną Ciocią Anią (zresztą wszystkie Ciocie Anie są ulubione:))
Ćwiczenia do najprostszych nie należą,ale Mateuszek jest już taki wyćwiczony, że rzadko co mu trudność sprawia. Jest bardzo silny i stabilny. Potrafi utrzymać pięknie równowagę i prawidłową postawę w ćwiczeniach. Ale ćwiczymy regularnie żeby tago wszystkiego nie zaprzepaścić. Teraz chyba największy problem ma  ze stabilizacją....Dłoni i nadgarstka. Jak robi pompeczki na piąstkach to się bardzo chwieje. Wynika to z wiotkości w tej części ciała. Wszystko jest do wyćwiczenia. Mati pokazuje, że nie ma rzeczy niemożliwych:)
Zapraszam na fotorelację:


Tu ładnie widać jak Mati układa nadgarstek przy boksowaniu piłki. Nie usztywnia go. Pracujemy nad tym.
Toczenie piłki do siebie i od siebie


Nieplanowana Joga w wykonaniu Mateuszka:)
Mati potrafi zgiąć się w pół z powodu wiotkości w bioderkach i miednicy. 
umiecie tak? Bo ja mam z tym problem:) Wstyd się przyznać:P
Troszkę relaksu,czyli likwidacja przykurczów poprzez masowanie,rozciąganie i naciąganie.
Tu rehabilitantka próbuje zachwiać równowagę Mateuszka, ale o trwardo trzyma postawę.
Toczenie piłki dookoła własnej osi

I tak Mateuszek ćwiczy średnio 2-3 razy w tygodniu po godzince:) 







Jego się nie dotyka, bo go nie zrobiła fabryka


Tak dziś temat dotykania,głaskania..itpJPowyższe gesty należą do przyjemności, ale nie zawsze. Otóż wyobraźcie sobie, że macie małe dziecko w wózku i podchodzi obca osoba i zaczyna głaskać, poklepywać to dziecko „bo takie słodkie”. Co robicie? Co zrobi dziecko?Mateuszek doświadcza notorycznego głaskania przez osoby trzecie, lub poklepywania po głowie „taki ładny chłopczyk” . Jemu się to totalnie nie podoba i nie odpowiada mu to. Dlatego proszę was drodzy moi, nie dotykajcie obcych dzieci, bo to nie jest zbyt przyjemne, gdy dziecko was nie zna. Można zapytać dziecko, czy można je pogłaskać, ale wtedy pewnie usłyszelibyście od Mateuszka ”nie jestem małym dzidziusiem”. Jego odpowiedź w pełni oddała by co czuje w momencie gdy obca osoba go głaszcze „bo taki słodki”. Widzę jak on sztywnieje i nie wie czego ma się dalej spodziewać. Ja jako matka czasem zwracam uwagę ludziom aby go nie dotykali, bo on nie jest mały-bo tu jest chyba główny problem.  Ale czasem tylko obserwuję reakcję Mateuszka i też mu tłumaczę, że jak nie ma ochoty aby go ktoś dotykał to niech zwróci uwagę danej osobie. Wszystko zależy od sytuacji… Jedno jest pewne-  Nie jest to przyjemne do niego, bo to nie jest rzecz, no i on nie jest już też małym dzieckiem, ma już 6 lat.  Mam nadzieję, że teraz jak będzie miał większy wózek to też problem się troszkę rozwiąże,bo już będzie widać, że nie jest taki malutki.Oczywiście ten post nie jest skierowany do babć ,wujków, cioć, znajomych, a nawet Pań z przedszkola przez które Mati uwielbia być przytulany i głaskany. Mateuszek nie należy do dzieci nietykalskich, raczej lubi czułości, ale od osób których zna, a nie od obcych. Głównie tak zachowują się starsze Panie i dzieci. Dotykają go w windzie, w sklepie, w przychodni… To nie jest rzecz. Pamiętajcie o tym. Chcecie pogłaskać (choć nawet psa obcego nie należy głaskać),to go może spytajcie czy ma na to ochotę. No ale często osoba na wózku jest postrzegana jako ta która nie rozumie. Zauważyłam takie zjawisko właśnie.Będąc np. w windzie starsza Pani mówi o Mateuszku „o jaki śliczny  chłopczyk” ,zwraca się do mnie i go głaszcze,zupełnie nie patrząc na jego reację. Dopytuje o jego stan zdrowia, tak jakby go nie było, albo nie rozumiał.  Ja Zwykle już na samym początku odpowiedzi zaznaczam grzecznie, że Mateuszek ma już 6 lat i jest bardzo inteligentny. Jak trafię na równie inteligentnego rozmówcę to skojarzy fakty, że należy przestać lekceważyć obecności Mateuszka. Mateuszek jest sprawny umysłowo i wszystko rozumie i analizuje. I takie zachowania wywołują u niego czasem stan smutku i gniewu, bo przecież on nie jest mały, a ta Pani powiedziała, że jest. Także drogie Pani (bo jakoś Panowie nie dotykają),proszę o nie dotykanie osoby niepełnosprawnej niepotrzebnie.Drugą sprawą jest dotykanie jego wózka. Tu Mateuszek jest troszkę bardziej tolerancyjny, bo zaczyna się przyzwyczajać, że szczególnie dzieci się interesują jego wózkiem.  Ja Mateuszkowi też tłumaczę, że „chłopczyk nie ma takiego wózka i mu się podoba,chce zobaczyć” i Mateuszek pozwala dotykać koła zazwyczaj. Na kołach ma ponaklejane różne naklejki i nawet opowiada dzieciom co tam ma. Koła jeszcze w miarę dozwolone:P Ale broń Boże nie dotykać rączki i pchać! Mateuszek tego nie znosi. A dzieci często podchodzą i chcą go pchać. I zdarzają się mądrzy rodzice i tłumaczą, ze tak nie wolno, że trzeba zapytać Mateuszka czy się zgadza. Są jednak i tacy, którzy się cieszą, że ich dziecko tak radośnie postanawia popchać Mateuszka. Kochani wózek Mateuszka to przedłużenie jego ciała ,zastępuje mu nóżki. Dzięki niemu się porusza. I wierzcie mi każdy ruch tego wózka jest po coś, a nie tak sobie. Popychając go bez sensu, to tak jakbyście popchali dziecko stojące zdrowe. Spodoba mu się to? Takie przestawianie… Myślę, że nie bardzo. Mateuszek też tego nie lubi. Nawet kiedy ja go przestawiam z miejsca na miejsce to ostrzegam go „Mateuszek przesuń się do przodu”itp. On wtedy wie czego się spodziewać.  Także tutaj proszę młode mamy, aby wróciły uwagę na swoje dzieciaczki aby nie popychały wózka osoby niepełnosprawnej. To nie jest zabawka, a więc to nie jest zabawne. Mateuszek natomiast jest notorycznie popychany w sklepie, w koście lub na ulicy, głównie przez małe dzieci, które pewnie kojarzą wózek jako wózek do zabawy. Zwracajmy dziecku uwagę jeszcze zanim dotknie wózka osoby niepełnosprawnej. Nie czekajmy co się wydarzy. To nie jest przyjemne, takie ciągłe „szturchanie”.Mam nadzieję ,że nikogo nie uraziłam tym postem. Ja nie jestem osobą ,która chowa swoje dzieci pod kloszem. Jestem jednak bardzo uważna na swoje dzieci i widzę kiedy mam zareagować, a kiedy Mateuszek da sobie radę. Tak jak napisałam, bardzo często tłumaczę Mateuszkowi, że jak nie ma ochoty na coś to ma zwrócić uwagę danej osobie.  Nawet podaję mu przykłady w jaki sposób może zwracać uwagę. Ja uczę go jak żyć w społeczeństwie, bo wiem, że nie wszyscy wiedzą jak się zachować. A was proszę rozmawiajcie ze swoimi pociechami jak mają się zachować w różnych sytuacjach. Temat niepełnosprawności nie musi być tematem tabu. Będę wdzięczna:*