Mateusz jako uczeń klasy I

Rok szkolny już się rozpoczął jakiś czas temu, a ja jakoś nie miałam czasu napisać jak Mateuszek odnalazł się w szkole. Dziś więc to zrobię :)
Zacznę od tego iż Mateusz poszedł do szkoły jako 7 latek. Odroczyłam go w zeszłym roku z racji dużych problemów emocjonalnych oraz problemów z grafomotoryką .
Mateuszek jako 6latek nie był jeszcze emocjonalnie gotowy do szkoły, ponieważ  bardzo często na sytuacje stresowe reagował płaczem, a takich sytuacji dla niego było sporo. Zwykłe wyjście na przedstawienie kończyło się płaczem i kurczowym trzymaniem się Pani przedszkolanki. Bał się głośnej muzyki, aktorów itp. Takich sytuacji było wiele. Utrudniało by mu to odnalezienie się w szkole. No i to pisanie i rysowanie… To był koszmar. Dla Mateusza jakaś abstrakcja, mimo wielu lat pracy z nim. Przypomnę, że Mateusz przez 3 lata uczęszczał na terapię integracji sensorycznej, przez rok do pedagoga, oraz na terapię ręki. Mimo tego nadal nie potrafił poradzić sobie z odwzorowaniem szlaczków, a o literkach już nie wspominając.  
Oczywiście Mateuszek miał także swoje mocne strony takiej jak np. bardzo dobra pamięć, bardzo szybkie nawiązywanie kontaktów z rówieśnikami, potrafił inicjować zabawy, chętnie uczestniczył w różnego typu zajęciach. Był bardzo aktywny na zajęciach.
Jednak z testów przeprowadzonych przez psychologa, oraz z obserwacji Pań z przedszkola wynikało iż podjęcie nauki w szkole w wieku 6 lat byłoby dla Mateusza bardzo dużym obciążeniem i wszyscy zgodnie podjęliśmy decyzję o odroczeniu.
Nie żałuję tej decyzji. Mateuszek przez ten dodatkowy rok bardzo rozwinął się emocjonalnie i przestał już reagować tak emocjonalnie na sytuacje stresujące. Problemy z pisownią i odwzorowywaniem zostały, ale już nie na tak dużą skalę, no ale w końcu w szkole każde dziecko dopiero rozpoczyna naukę pisania. No i weszła ustawa, że obowiązek szkolny rozpoczyna się w 7 roku życia dziecka, także tak fajnie się złożyło, że w klasie Mateuszka nie jest jedynym siedmiolatkiem.
Mateuszek w szkole odnajduje się bardzo dobrze, ma wspaniałych kolegów i uwielbia chodzić do szkoły. Pozostały problemy z pisownią i niestety musimy ćwiczyć tę czynność w domu dodatkowo, bo dla niego to często abstrakcja. Ale powolutku idziemy do przodu.  Mamy założony w domu zeszyt w którym piszemy literki, później łączymy je w sylaby i na końcu w wyrazy.  Oprócz tego piszemy literki farbą paluszkami, w kaszy, w mące, na tablicy i na przeróżne sposoby, aby nauka nie była tylko żmudną pracą bo tylko wtedy przyniesie efekty.
Mateuszek ma w szkole zajęcia rewalidacyjne. To takie dodatkowo zajęcia z Panią pedagog na których Mateuszek aktualnie także ćwiczy pisownie.
Troszkę się obawiam, czy te jego problemy z pisaniem nie wynikają z wodogłowia i zespołu Arnolda Chiariego, który Mati ma -ale dotychczas był nieaktywny. Mam jednak cichą nadzieję, że to jedynie problemy z obniżoną koordynacją ruchową rąk. Z testów psychologiczno -pedagogicznych wynika także, że Mateusz wykazuje słabszy rozwój funkcji wzrokowo-ruchowych, oraz funkcji  wzrokowo-przestrzennych i to także znacznie utrudnia mu naukę pisania.
Poza pisownią Mateusz radzi sobie całkiem dobrze. Potrafi już ładnie czytać,sylabizować i głoskować.  Radzi sobie z działaniami matematycznymi oraz z analizowaniem faktów.
Ma bardzo dobrą pamięć.  Szczególnie dobrze idzie mu z językiem dodatkowym.  Świetnie pamięta co przerabiali na angielskim i szybko łapie słówka i zwroty.
Mateusz nie ma problemów z wyrażaniem się, stara się być samodzielny.
Także tyle J Troszkę się rozpisałam, ale tyle zauważyłam na dzień dzisiejszy. Ogólnie jestem z niego DUMNA! Ciągle sięgam pamięcią chwili kiedy powiedziano mi, że Mateusz będzie dzieckiem leżącym i wymagającym stałej opieki. Tak nie jest. I samo się to nie stało. To lata pracy. I jedynie co mnie irytuje, kiedy my się staramy i usłyszę od kogoś, że to wciąż za mało. Trzeba jednak pamiętać, że oprócz tego, że Mateusz jest niepełnosprawny, to jest także dzieckiem i trzeba mu także dać dzieciństwo, a nie tylko praca i praca. I niech mówią co chcą jak wiem ile on osiągnął i ile go to kosztowało pracy i jestem dumna ze swojego syna! :D Jest wielkim małym człowiekiem i nie jeden z nas w swoim życiu nie odwalił tyle roboty co on i to z uśmiechem na twarzy. To mój Anioł, który uczy mnie życia mimo swoich 7 lat J






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz